Strona:Urke-Nachalnik - W matni.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

lem wolnym niezgrabym krokiem potoczył się na drugi koniec pokoju i zwalił się na fotel...
W pokoju zaległa cisza, która napawała serca ojca i córki zgrozą.
I słoiice się skryło, jakby nie chciało być świadkiem ponurej tragedii między ojcem przestępcą a niewinną córką.
Nastrój w pokoju zmienił sję. Niesamowite wizje ogarnęły mieszkańców tego pokoju
Każdy człowiek miewa w życiu takie momenty, kiedy w ciągu krótkich chwil przeżywa na nowo minione lata, które ukazują się, jakby na ekranie. Nawet przyszłość naraz odsłania się przed nim i w jasnowidztwie nagłym człowiek z przerażeniem i obrzydzeniem spogląda na swe życie. W takich to chwilach myśli ludzkie biegną z gwałtowaną szybkością. Człowiek, który przeżywa takie chwile, uchodzi za „wariata“... W takim stanie teraz znajdowalisię Stasiek Lipa i jego córka.
Stasiek Lipa zobaczył siebje teraz na barłogu pierwszej nocy w areszcie, kiedy wzięto go w obroty, ja ko „frajera“. A po tym — w więzieniu berlińskim „Tegel“, gdzie go powitano z szacunkiem jako osobistość w świecie przestępczym.
Przez dłuższy czas poszczęściło mu się, że wymykał się z rąk policji i nie oglądał murów więzienia.
Wszyscy, którzy rabują i kradną tak długo odnoszą korzyści w tym „zawodzie“, póki mogą z całą pewnością twierdzić, że „nie byli karani sądownie“. Ale ten, który już raz dostał się za kraty więzienne nie może się już wykręcić z więzienia. Kraty więzienne przyciągają ich do siebie niby siłą magnesu. I gdzieby nie przebywał, jakby nie kombinował na wolności — zawsze się tak skończy, że prędzej, czy później wpadnie do więzienia.
Staśkowi nie uśmiechała się „przeprowadzka“