Strona:Urke-Nachalnik - W matni.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zawsze kierował się na dworzec lub do portu, by udać się z wizytą do Anieli.
Pieniędzy nigdy mu nie brakło. Jego adwokat, do którego żywił całkowite zaufanie, zawsze miał w swym depozycie znaczną sumę pieniędzy „na wszelki wypadek“.... Gdy przebywał w więzieniu, jego adwokat, który miał swoją siedzibę w Paryżu, odwiedzał od czasu do czasu Anielę, przedstawiając się jej za wujka.
Teraz, udając się zagranicę, Stasiek Lipa oświadczył Anieli, że jadą z wizytą do wujka...
Aniela obecnie orientowała się, co to za wuj... Ale nie pytała ojca o szczegóły. Wszystko, co przyjmowała od ojca budziło w niej lęk, chociaż ufała ojcu. Był w jej oczach człowiekiem — zagadką. Pod presją ojca Aniela udała się w tę podróż w nieznane.
Po wyrzeczeniu się myśli o samobójstwie, Aniela postanowiła opuścić ojca. Chciała odszukać hrabinę, która gotowa była ją zatrudnić u siebie. Ojciec był nawet zadowolony z tego, że Aniela szuka zajęcia. Wierzył, że w ten sposób wybije sobie z głowy różne „fantazje“. Ale gdy Aniela opowiedziała ojcu o nowej posadzie u hrabiny, ten kazał jej natychmiast się spakować, by razem z nim wyjechać zagranicę.
I jeszcze jeden był powód, dla którego Stasiek Lipa musiał czym prędzej opuścić Polskę. Przypadkowo dowiedział się, że policja jest na jego tropie. Londyński Scottland Yard, po kilkuletnim poszukiwaniu wreszcie go wytropił i Staszek Lipa obawiał się, że go władze rosyjskie wydadzą w ręce Anglików. Na starość nie uśmiechał mu się pobyt w surowym więzieniu brytyjskim.
Przez długi czas Stasiek Lipa siedział w pokoju hotelowym w Gdyni, zatopiony w rozmyślaniach. Aniela zaś popłakiwała. Łzy — oto była jej odpowiedź na