Strona:Urke-Nachalnik - Gdyby nie kobiety.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ I.

Gdy Krygier wybiegi z pokoju Janka w pensjonacie w Zakopanem, zatrzasnąwszy silnie drzwiami, Jankowi wydawało się, że coś się urwało w nim. Chciał zatrzymać go, ale Ada przeszkodziła mu w tym:
— Niech sobie idzie!... Ach, mój kochany, gdybyś wiedział prawdę....
Nie dokończyła. Zwiesiła tylko głowę, jakby się wstydziła powtórzyć, co wie.
Janek, z natury wybuchowy i porywczy, zawołał:
— Wyznaj mi prawdę! Dlaczego przy nim nie powiedziałaś wszystkiego?
— On mnie chciał...
— Czego chciał? — krzyknął Janek, chwytając kapelusz i palto. Był gotów ścigać Krygiera
Ale Ada zręcznym ruchem zatarasowała sobą drogę:
— Zostaniesz tutaj! — zarzuciła mu na szyję ręce. — Zamknij okna i zaciągnij firanki...
Janek zapomniał teraz o Krygierze, o całym świście. Ada umiała go trzymać w swej mocy. Grała przy tym swoją rolę tak świetnie, że przebiegły Janek nie orientował się w niczym.
Naraz rozległ się dzwonek u drzwi.
— Kto to stuka? — przeraził się Janek.
Ada roześmiała się:
— Zapomniałeś, że na dziś zaprosiłam twoich kolegów na herbatkę.