Strona:Urke-Nachalnik - Gdyby nie kobiety.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tylko nie denerwuj synku... Mogę przerwać opowiadanie, jeżeli cię to męczy?..
— Opowiadaj, jestem ciekaw, gdzie się ten hrabia, mój ojciec, znajduje. Dlaczego nie miałbym nosić jego nazwiska?
— Już dawno nie żyje. Gdy mnie zmusił do uległości, liczył czterdzieści osiem lat. Nie był jednak tak złym człowiekiem, jak wyobrażałam sobie wówczas. Obdarzył hojnie mnie i moich rodziców. Przed śmiercią zapisał mi wielki majątek na Kresach.
Wołkow znów poruszył się na swym miejscu.
— Posiadasz majątek, mateczko? Dlaczegoś mi o tym nigdy nie wspominała?
— Zaraz — synku, wszystko ci opowiem. Sprawdź tylko jeszcze raz, czy służąca śpi. Nie chcę, by nas ktoś podsłuchiwał.
— Śpi, śpi... Mów prędzej — unosił się Wołkow.
Matka spojrzała na syna z wyrzutem, ale po chwili ciągnęła dalej:
— Po zgonie hrabiego, przed dwudziestu kilku laty, znalazłam się sama, niezależna i bogata. Mogłam korzystać z życia — bawić się, ale nigdy nie byłam rozpustną. Marzyłam zawsze o cichym ognisku rodzinnym. Wyjść zamąż jednak nie chciałam. Myślałam tylko o was, moich dzieciach. O tobie i Janku. Później zapadłam na zdrowiu i zupełnie usunęłam się w cień.
— A o jakim to Janku wspomniałaś? — mruknął Wołkow.
— To twój starszy brat, którego wydałam na świat, licząc zaledwie czternaście lat.
— Gdzie jest? Czy żyje?
— O nim chciałam właśnie pomówić z tobą.
Chora kobieta znów się zamyśliła, jakgdyby się zastanawiała, co ma mówić dalej.
— Gdy Janek przyszedł na świat, było to dla wszystkich tajemnicą, bo tak sobie właśnie życzył hrabia. Wy-