Strona:Urke-Nachalnik - Gdyby nie kobiety.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nych. Zaręczam pani, że nic jej nie jest. Symuluje, nic ponadto.
Wreszcie Aniela odetchnęła głęboko.
— No i co, nie mówiłem. — zawołał sędzia z triumfującą miną, — że nic jej nie fest? Wiem co mówię.
Sędzia dał znak klucznicy, która stała schylona nad ofiara, by odeszła.
— Proszę mi pozwolić ją orzeźwić perfumami. Od razu się ocknie, — prosiła hrabina, wzruszona tym wypadkiem.
— Proszę bardzo, jeżeli pani hrabina sobie życzy.

Hrabina potarła skronie Anieli perfumami. Zemdlona otworzyła oczy. Ich spojrzenia spotkały się. Hrabina odezwała się pierwsza:
— Czy pani jest lepiej?
Aniela wyprostowała się i odpada zawstydzona, spuszczając oczy:
— Lepiej, proszę pani.. Dziękuję..
Sędzia przyglądał im się przez chwilę, po czym przybrał poprzednią postawę.
— Namyśliła się już pani? — zapytał ostro. — Proszę usiąść. Aniela zajęła miejsce na krześle.
— Poznaje pani hrabinę?
Aniela kiwnęła potakująco głową.
— Czy może nam pan powiedzieć, co uplanowała wówczas do spółki ze swoim kochankiem, gdy zgłosiła Cię do pani hrabiny po objęcie kondycji?
Aniela schyliła głowę.
— Proszę się przyznać. I tak wiemy wszystko.
Aniela wybuchnęła płaczem.
— Znów??!.. huknął sędzia śledczy.
Aniela rozpłakała się jeszcze głośniej. Hrabina nie mogła dłużej przyglądać się jej cierpieniom i rzekła zdecydowanym głosem: