Strona:Urke-Nachalnik - Gdyby nie kobiety.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

słabe światełko w jej pokoju. Delikatnie zabrał się do majstrowania u drzwi. Z wielkiego zdenerwowania nie mógł sobie poradzić z zamkiem. Zimny pot wystąpił mu na myśl, że będzie musiał zrezygnować z swego przedsięwzięcia. Zabrał się z pasją do roboty. Nie zważał na hałas, jaki powodował. Było mu już wszystko jedno. Postanowił nie rezygnować za żadną cenę. Zaczął zastanawiać nad innym sposobem dostania się do pokoju Anieli.
Po ostatniej rozmowie z kuzynką Anieli, czuł się pewniejszy siebie. Próbował nawet zapukać do drzwi. Aniela nie słyszała. Bał się pukać głośniej, by nie zbudzić jej ojca. jak kot zeskoczył ze schodów i przez chwilę obserwował okno okiem fachowca. Był wszak specjalistą w zakradaniu s;ę do cudzych mieszkań I tym razem znalazł sposób. Schodami dostał się na strych, skąd przez małe okienko dostał się na balkon, tam prowadziły drzwi do pokoju Anieli.
Znów nasycał swój wzrok widokiem Anieli. Pożerała go żądza, spalała mózg. Głos wewnętrzny wołał:
— Weź Czeka na ciebie Śni o tobie
Janek czuł, że traci panowanie nad sobą. Napróżno usiłował uciec. Twarz jego wykrzywił zmysłowy grymas. Schylił się nad Anielą. W tej chwili skrzyżowały się ich spojrzenia. Z piersi ich jednocześnie wydarł się okrzyk:
— Janku!
— Anielo!
Porwał ja w swe ramiona. Janek wpił się ustami w jej wargi. Nie broniła się.
A za oknem dał wiatr morski, jakgdyby chciał opowiedzieć o wszystkim co zaszło. Oboje roześmieli się szczęśliwi. Zmysły zwyciężyły moralność. W pewnej chwili Janek zauważył zmianę w usposobieniu Anieli.
— Czemuś tak spoważniała najdroższa?
— Przypomniałam sobie ojca.
Janek porwał ją w ramiona.