Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/506

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wielki filantrop i dobroczyńca społeczeńswa nie był ani bogaczem, ani dygnitarzem, ni panem znakomitego rodu: prosty nosił ubiór i żył, jak prostak, lecz duchem wyrósł ponad innych, wielkiem sercem objął tysiące, a czyny jego przeżyły go. Od lat czterdziestu kilku śpi w grobie, ale myśl jego żyje między nami, błogosławi go młodzież uboga, według jego wzoru urabiają się świeże siły w społeczeństwie, najtrwalszym pomnikiem są dla niego instytucje, których był inicjatorem, lub bezpośrednim założycielem. I znów we własne spojrzałem życie. Młodość ma dawno minęła, dziś późno się wracać, lub żyć inaczej, nieużyteczny jestem i niezdolny, czego wiek nie zabrał, to wyczerpało się w samolubnych marzeniach i rozkoszach; ale choć zawstydzony i upokorzony tą swoją miłością, doznałem dziwnego pokrzepienia na duchu, bom ujrzał w jaśniejszej przyszłości całe zastępy szlachetnej, silnej, a pracującej młodzieży, szereg prawych obywateli i dobrych ojców rodzin, widziałem kiełkujące nasienie zdrowej i pięknej myśli.
I z obcą mi dotąd pogodą w duszy opuściłem cmentarz i przypomniałem sobie, że właśnie gotujemy się do obchodzenia pięćdziesięcioletniej rocznicy założenia działalności Pomocy Naukowej imienia Karola Marcinkowskiego; zapragnąłem więc zaznaczyć choć biernie mój współudział w dobroczynnem tem dziele i udałem się wprost do mego notarjusza, gdzie na pamiątkę błogosławionej chwili spędzonej u grobu wielkiego filantropa, uczyniłem z pozostałości po sobie znaczny zapis na Pomoc Naukową. Wielkie, humanitarne idee nie giną marnie, z drugiego świata duch Marcinkowskiego podsunął mi myśl dobrą, i mam przekonanie, że w położeniu mojem nie mogłem uczcić lepiej pięćdziesięcioletniej rocznicy.

Poznań.Teresa Radońska.





494