Są czasem dziwne stworzenia —
Weźmy, naprzykład, wielbłąda:
Spokojny i cierpliwy, dola go nie zmienia,
I, by gasić pragnienie, pić niezawsze żąda.
Arabowi w podróży
Przez rozległe pustynie zabrakło raz wody,
Ze znużenia, z pragnienia wzrok omdlenia mruży, I cierpi, choć silny i młody...
Tymczasem jego wielbłąd kroczy raźno daléj,
Nie mdleje, nie upada, ni na los się żali;
Ochrania go od cierpień w najgorętszej dobie Zdrój, który nosi sam w sobie.
— „W sobie... — powtarza Arab, jak słowa namaza,
W sobie...“ — i kiedy chwyta rękojeść żelaza, Rzekł wielbłąd do niego w spokoju:
— „Biada, kto w dobie skwarnej nie ma w sobie zdroju,
Próżno wtedy pustynię życia przejść się kusi,
Nawet blizki już celu swojego — ledz musi“.