Strona:Thomas Carlyle - Bohaterowie.pdf/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Żebractwo nie zgadza się z obyczajami naszemi, lecz co się tyczy reszty, to któż powie, że Johnson może nie przez to właśnie miał większą wartość, iż był biedny? W każdym razie dla publicysty jest rzeczą konieczną wiedzieć, że cel jego nie zasadza się na żadnym zysku zewnętrznym, nie na żadnym tryumfie. Duma, próżność, wszelki egoizm źle uwarunkowany, kiełkujące w jego, jak i w każdem innem sercu, powinny być przedewszystkiem wygnane z serca tego, wyrwane i odrzucone, jako niegodne, przez jakiebądźkolwiek męki. Byron, bogaty i szlachcic od urodzenia, powodzenia miał mniej[1] od Burnsa, biedaka i plebejusza Kto wie, czy do samej tej „organizacyi możliwie najlepszej“ bieda nie wchodzi jako pierwiastek znacznej wagi? Cobyście powiedzieli, gdyby nasi publicyści, ludzie, przyjmujący na siebie godność bohaterów duchowych, pozostali i wtedy jeszcze tem, czem są dzisiaj, t. j. rodzajem „zakonu klasztornego mimowolnego,“ gdyby pozostali przykuci wciąż do tej brzydkiej biedy, dopóki wreszcie nie doświadczyliby, co się też i w niej kryje, i nie nauczyli się też do niej przystosowywać? Pieniądz istotnie może zrobić wiele, ale nie wszystko. Należy poznać granice jego panowania i w nich go zamknąć, a nawet odrzucać go poza nie z pogardą, jak tylko zechce dalej postąpić.

Zresztą, gdyby nawet awanse pieniężne, terminy do tego odpowiednie, sędzia odpowiedni do ich wyznaczania, gdyby wszystko to ustanowiono, — w jaki

  1. Carlyle odznacza się widocznym brakiem sympatyi dla swego demonicznego współziomka.