Strona:Theodore Roosevelt - Życie wytężone.pdf/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szynkowni, balów ludowych i innych podobnych zakładów. Jedną z tajemnic ich wpływu w naszem biurze policyjnem było to, że ponieważ nieustannie krążyli między ludźmi i znali wszystkich, a ponieważ byli bezinteresowni, więc można było wierzyć, kiedy określali, które z naszych narzędzi prawa postępuje źle, a które dobrze. Kiedy chodzi o policyantów, jedną z najdrażliwszych spraw jest badanie, czy rzucane na nich oskarżenia są prawdziwe, czy nie; niepodobna prawie stwierdzić tego, bo skoro stoją na stanowisku wrogiem względem zbrodniarzy lub rzekomych zbrodniarzy, więc ci zawsze kłamią, mówiąc o nich. Uczciwy człowiek, który spełnia swoje obowiązki, ma zawsze i napewno wrogów między łotrami, a człowiek nikczemny, który praktykuje szantaż wobec tych łotrów, ma najczęściej przeciwko sobie tylko ich świadectwa. Ale o. Casserly i reszta jego zakonu znali osobiście policyantów i uznaliśmy, że możemy im ślepo zaufać w opiniach o postępowaniu ich dobrem lub złem. Czy policyant był protestantem, katolikiem, czy żydem, jeżeli był wiernym urzędnikiem, przedstawiali go nam, jako takiego; jeżeli był złym, był tak atestowany bez względu na wyznanie. Doświadczenie to zrobiliśmy ze znaczną liczbą pastorów i księży. Pewnego razu, w jednej i tej samej gromadzie awansów z sierżanta na kapitana znajdował się protestant, na którego zwróciliśmy uwagę dzięki gorącym pochwałom oo. Casserly i Doyle i katolik, który był gorąco popierany przez biskupa Pottera.
Duchowni mieli jeszcze inne sposoby pomaga-