Strona:Theodore Roosevelt - Życie wytężone.pdf/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

współczesnej, bo w życiu wiejskiem trzeba się strzedz nie gorączki umysłowej, ale zaniku podniety i interesów umysłowych.
W miastach warunki życia są zgoła różne, zarówno w tem, co dotyczy potrzeb, jak i w sposobie, w jaki można iść w kierunku zaspokojenia tych potrzeb. Czuje się tam daleko mniej zasadniczą wspólność interesów, a ubóstwo fizyczne widzi się niestety w szerokich masach. Istnieją dzielnice, zaludnione aż do zduszenia, gdzie nikt prawie nie jest nad poziomem ubóstwa, choć ubóstwo to w żadnym razie nie zawsze oznacza nędzę. Tam, gdzie staje się istotnie nędzą, trzeba je zwalczać za pomocą organizacyi, a przedewszystkiem za pomocą bezinteresownej, nieskończonej pracy tych, którzy z wolnego wyboru i aby czynić dobrze, żyją pośród niego czasowo lub stale. Znaczna ilość mężczyzn i kobiet poświęca znaczną część swego życia lub spełnia część swego życiowego zadania w podobnych warunkach, a widome placówki pośród nich stanowią pastorzy i księża.
Tylko ci, którzy widzieli zblizka cokolwiek z takiej pracy, rozumieją, w jak znacznej mierze prowadzi się ją spokojnie, bez najmniejszego śladu efektów zewnętrznych i czem ona jest dla znacznej liczby żywotów, które spędzonoby inaczej w najbardziej szarej bezczynności. Nie chcę podawać nazwisk żyjących, ale mógłbym przytoczyć z własnych moich znajomych około pięćdziesięciu pastorów i księży, przedstawicieli różnych kościołów, ludzi różnego stopnia bogactwa, z których każdy pogodnie i spokojnie z roku na rok spełnia część swo-