Strona:Theodore Roosevelt - Życie wytężone.pdf/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przeciwko nim i próbować zrzucić tych, którzy będą za nie odpowiedzialni; ale chcę przez to powiedzieć, że z biegiem czasu każda okolica będzie zdawała sobie sprawę, że jej dobrobyt nietylko nie sprzeciwia się, ale jest nierozerwalnie związany z dobrobytem innych okolic. Rozwój środków komunikacyi, rozwój wychowania w jego najpiękniejszem i najwyższem znaczeniu, to to samo, co rozwój poczucia solidarności od jednego krańca kraju do drugiego, rozwój uczucia dumy patryotycznej każdego Amerykanina z powodu czynów wszystkich innnych Amerykanów, dumy z powodu historyi przeszłości i wielkości teraźniejszej kraju całego.
Nikogo nic nie obchodzi, że Dewey jest rodem z Vermount, Hobson z Alabamy, Funston z Kanzasu. Gdyby wszyscy trzej pochodzili z jednego hrabstwa, nie stanowiłoby to różnicy. Są Amerykanami i każdy Amerykanin ma równe prawa do cząstki chwały, płynącej z ich czynów. Kiedy czytamy o wspaniałych czynach naszej armii na Filipinach nic nas nie obchodzi, czy pułki pochodzą z Oregonu, Idahy, Kalifornii, Nebraski, Pensylwanii, czy Tennesee. Chodzi tylko o to, że ci znakomici żołnierze wszyscy są Amerykanami; że są naszymi bohaterami; że nasza krew płynie w ich żyłach: że sztandar, pod którym żyjemy, jest sztandarem, za który walczyli, pod którym niektórzy z nich zginęli. Wszelkie niebezpieczeństwo, płynące z antypatyi religijnej, zniknęło, a płynące z antypatyi dzielnicowej zanika, ale chwilami występują bardzo brzydkie objawy antypatyi klasowej. Wydaje się dziwacznem używanie tu słowa „klasy”, bo faktycz-