Strona:Theodore Roosevelt - Życie wytężone.pdf/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

uczciwego i pracującego ciężko czynem i słowem w usiłowaniu urzeczywistnienia swego ideału, ale różnica tkwi w tem, że pierwszy jest niepraktyczny, a nie w tem, że posiada ideał wysoki, bo ideał drugiego może być jeszcze wyższy. Czasami trzeba, aby człowiek zerwał ze swymi towarzyszami i stanął sam wobec wielkiej sprawy, ale konieczność takiego czynu jest prawie równie rzadką, jak konieczność rewolucyi, a stanie na takiem stanowisku nieustannie, w porę i nie w porę, wskazuje na naturę niezdrową. Niepodobna ustanowić bezwględnej reguły, kiedy bezprawie jest dobrem, a kiedy złem, kiedy odkładanie jest oznaką najwyższych zdolności męża stanu, a kiedy jest dowodem słabości. Od czasu do czasu można bronić czystej doktryny i siłą przyciągnąć do niej ludzi. Jest to zawsze sposób postępowania pociągający, ale w pewnych wielkich przesileniach może to być droga fałszywa. Kompromis w jego właściwem znaczeniu jest to ugoda i porozumienie; we właściwem znaczeniu oportunizm, to poprostu umiejętność wyciągnięcia największych korzyści z warunków współczesnych, takich, jakiemi są. Kompromis, którego rezultatem jest pół kroku w stronę zła, jest zupełnie złym, równie zupełnie, jak oportunista, ratujący się chwilowo przy pomocy polityki brzemiennej przyszłemi klęskami; ale nie mniej złe jest stanowisko tych, którzy nie chcą dopuścić do porozumienia temi środkami, lub tą drogą, którą można otrzymać rezultaty praktyczne dla dobrej sprawy.
Te dwa stanowiska — pierwsze, które ubóstwia czystą skuteczność, czyste powodzenie, nie bacząc