Strona:Theodore Roosevelt - Życie wytężone.pdf/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mówi, że nie chce tego, to albo mówi świadomie to, o czem wie dobrze, że jest fałszem, albo naraża się napewno na wstyd niedotrzymania słowa. Żaden przyzwoity polityk nie potrzebuje zawierać kompromisów w inny sposób, jak czynili to Washington i Lincoln. Niema obowiązku iść prawie tak daleko, jak szli Hamilton, Jefferson i Jackson, ale trzeba ustąpić do pewnego stopnia, jeżeli chce się wogóle zrobić cośkolwiek.
Przejdźmy teraz do tych, którzy obiecują społeczeństwu niemożliwe dobra, jeżeli zostanie przyjęty pewien rodzaj prawodawstwa. Człowiek, który składa taką obietnicę, może być niezrównoważonym entuzyastą, pełnym dobrych zamiarów, albo też może być tylko demagogiem, pełnym projektów. W jednym i w drugim wypadku ludzie, którzy słuchają go i wierzą mu, nie mogą być usprawiedliwieni, choć mogą być godni litości. Słodycz i prostota serca jest to zaleta wspaniała, ale kiedy rozszerza swój zakres tak, że staje się prostotą głowy, to rezultaty jej są daleko mniej niż wspaniałe. Bo bardzo dobrze jest łączyć gorące serce z zimną głową. Ludzie, istotnie zdolni do samorządu, nie chcą być bałamuceni zbyt wylanemi obietnicami, a z drugiej strony wymagają, aby każda właściwa obietnica była dotrzymana.
Mądre prawodawstwo i prawa administracya mogą niewątpliwie zrobić społeczeństwu wiele dobrego, a nadewszystko mogą dać każdej jednostce możność spełniania najlepszej pracy dla siebie samej. Ale ostatecznie własne zdolności jednostki winny tworzyć główny czynnik jej własnego zbawienia.