Strona:Teofil Lenartowicz - Piosnki wiejskie.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Po gałązkach wiatr szeleści,
Słychać z chatki płacz niewieści;

Słychać płacz ze smutnej chatki,
Narzekanie biednéj matki:

— Oj, żebym ja była ptakiem,
Podleciałabym nad krzakiem,

Usiadłabym na kalinie,
I wołała: O mój synie!

Podaj mi choć rękę twoją!
Podałbyś na prośbę moją,

Ale darmo, synu miły,
Piaski ciebie przywaliły.





30.

Pod drzewem, przy drodze,
Spało sierot dwoje;
Drzewo się złamało,
Zabiło oboje.