Strona:Tatry. Przez Podtatrzanina.pdf/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Kto nie popatrzał w słońce wstające
W dzikiej Roztoków[1] choć raz dolinie;
Ten rubinami stawy iskrzące
Chyba aż w niebios ujrzy krainie.

Kto nie spoglądnął w wierzchołki lśniące
Wyniosłych iglic Swinej, Miedzianej;[1]
Ten już mieć będzie oczy drzemiące,
Nawet i w porze życia różanej. —

Jest coś w słońcu wielkiego — bożego,
Kiedy rozświeca ciemnie Tatrzańskie;
Tak że się człowiek z życia ziemskiego
Nagle przenosi w kraje niebiańskie.

Ciałem jest w górach, a duchem w niebie
Kosztuje błogiej przyszłej rozkoszy;
Już nic ziemskiego w około siebie
Nie zna — nie czuje — nic go nie płoszy.


  1. 1,0 1,1 Najwyższe wirchy w okolicy Oka Morskiego. Ku zachodnio - północnej stronie wznoszą się wirchy, zwane Roztokami. W pośrodku legło Pięć Stawów. Z ostatniego wypływa, tworząc przy samym prawie wypływie najcudowniejszą tęczę, rzeczka Siklawa, która niedaleko polany Roztoki z Białą wodą złączona, przy wiosce Dembno do Dunajca wpada.