Ta strona została przepisana.
I w sercu, i w chacie.
Więc zasnąłem, przyszedłszy do chaty,
A pijanego, kiedy już sen skruszy,
60
On nawet wąsem nie ruszy.
I przyśnił mi się sen nadzwyczajny, przedziwny,
Najtrzeźwiejszy upiłby się nim,
Skąpy żyd dałby okup sowity,
65
Lecz nie zobaczy, nie!
Niby widziałem we śnie,
Jak leciała sowa
Nad urwiskami i łąkami,
70
I głębokiemi jarami,
I szerokiemi stepami,
I bajrakami...
A ja lecę wślad tej sowy
75
Ze ziemią:
„Żegnaj, świecie, żegnaj ziemio,
Kraino ponura!
Ja swe męki, swe udręki
80
Lecz do ciebie, Ukraino,
Nieszczęśliwa wdowo,
Przylatywać będę nawet
Z tych chmur na rozmowy,
85
Na szczere narady;
O północy, kiedy rosy
Padają, upadnę.
Pogwarzymy, pomarzymy,
90