Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 82.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   2284   —

romonem, której tematem były nowo obudzone nadzieje, Mejia wrócił w towarzystwie Emilii z ogrodu.
— Najjaśniejszy pan jeszcze sam? — zapytał generał jednego ze służących.
— Nie — odparł lokaj.
— Któż jest u cesarza?
— Generał Miramon i jakiś nieznajomy.
Mejia zmarszczył czoło. Przeczuwając niebezpieczeństwo, rzekł do Emilii żołnierskim, zdecydowanym tonem:
— Niech pani wejdzie razem ze mną!
Wykraczał przeciw etykiecie i zwyczajom. Miramon spojrzał na niego ponuro. Cesarz podszedł doń szybkim krokiem i rzekł:
— Słyszał pan, generale, że nie ma już potrzeby realizowania naszego planu?
Miramon zdumiał się: cóżto za plan przygotowywano tutaj bez jego wiedzy?
Mejia skłonił się chłodno i rzekł:
— Będę szczęśliwy, skoro się dowiem, dzięki jakim warunkom wykonanie planu stało się zbyteczne.
— To sprawa bardzo prosta. Przeciw Juarezowi wybuchły powstania w dziesięciu miejscowościach na tyłach armii Escobeda. Wybuchły bunty wojskowe. Juarez będzie musiał się cofnąć. To umożliwi nam rozpoczęcie ofenzywy.
Rozsądny Mejia potrząsnął głową.