Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 77.djvu/3

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   2141   —

Proszę mi wybaczyć przychodzę po informacje w sprawie osobistej. Czy odwiedził dziś pana pewien człowiek, który podawał się za agenta hrabiego Rodriganda?
— Owszem. Był u mnie przed południem. O jakie szczegóły rozmowy panu chodzi?
— Chciał zapewne dowiedzieć się o administracji dóbr hrabiego?
— Nie tylko o to mu chodziło. Chciał objąć zarząd majątku.
— Spodziewałem się tego. Podawał się za Antonia Veridante?
— Tak.
— Czy wiadome jest panu miejsce pobytu tego człowieka?
— Nie.
— Zależy mi bardzo, aby się o tym dowiedzieć. To wyjątkowo niebezpieczny i wyrafinowany ptaszek. Nie jest wykluczone, że wróci tu jeszcze. Gdyby się tak stało, proszę bardzo o przytrzymanie go i zawiadomienie posła, pana Magnusa.
— Przytrzymać go? Czy potrafię usprawiedliwić ten krok?
— Bez wątpienia. Rzekomy Veridante jest przecież Gasparinem Cortejem bratem Pabla Corteja, którego pan zna z pewnością.
— Ależ znam go, jak zły grosz!
— Tak zwanym sekretarzem jego i towarzyszem jest niejaki Henrico Landola, znany kapitan