Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 69.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   1924   —

— Tak, Ravenow jest Don Juanem neszego regimentu. Twierdzi, że już zdobył ową pięknotkę, — zakończył Golzen.
— Czy to prawda? — zapytał pułkownik.
— Rozumie się — odpowiedział Ravenow. — Kto w ogóle jest nieodparty? Nietylko ja sam, ale każdy oficer gwardii. Oczywiście, jeżeli się niższe elementy zaczną wdzierać do naszego środowiska, to wkrótce nic nie zostanie z naszych przywilejów.
Dotychczas udało mi się doprowadzić ją aż do domu. Zresztą jest to córka stangreta.
— Córka stangreta? — roześmiał się pułkownik. — Gratuluję panu, podporuczniku! Nietrudno jest wygrać taki zakład.
W tej chwili Robert wyjął papierosa, i zapalając rzekł:
— Pah! Pan Ravenow przegra ten zakład!
Nikt nie przypuszczałby, że Robert odezwie się teraz, przy omawianiu sprawy, której napozór nie znał, skoro dwukrotnie przełknął obrazę ze strony Ravenowa. Wszyscy zatem nadstawili uszu. Ravenow posunął się o krok i zapytał:
— Co takiego, mój panie Helmer?
— Powiedziałem, że pan Ravenow przegra ten zakład. Pan Ravenow, tylko się pyszni.
— Czy zechce pan łaskawie jeszcze raz powtórzyć to słowo?
— Chętnie! Pan Ravenow nietylko się pyszni, ale poprostu kłamie bezczelnie.
— Panie! — wrzasnął obrażony. — Śmiesz pan to powiedzieć tutaj, w tym miejscu?