Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 63.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   1761   —

licy hacjendy. Objechali ją rozległym kołem i zatrzymali się na górze El Reparo.
Była to owa góra, w której wnętrzu znajdowała się jaskinia skarbca królewskiego, a na której wierzchołku odbywały się okrutne sceny nad Stawem Krokodylów.
W pobliżu góry wjechali pomiędzy gęste, cienkie krzewiny, gdy naraz jadący na czele Bawole Czoło osadził konia.
— Jeździec — rzekł, — wyciągając rękę.
Towarzysze spojrzeli we wskazanym kierunku i ujrzeli człowieka, który siedział na ziemi, podczas gdy koń tego opodal skubał trawę.
— Musimy go objechać, aby nas nie spostrzegł — rzekł Grzmiąca Strzała.
Słońce zachodziło, a góra rzucała mocny cień, mimo to można było ogarnąć wzrokiem rozległą dokoła przestrzeń.
— Jedziemy tam! — zaproponował Miksteka, przyjrzawszy się uważnie siedzącemu człowiekowi. — To vaquero z hacjendy del Erina. Poznaje go, aczkolwiek się zestarzał.
— Czy to oddany człowiek?
— Był zawsze przyjaźnie usposobiony względem wodza Miksteków.
— Przekonamy się, czy trwa w swym usposobieniu!
Podjechali więc. Skoro vaquero ich ujrzał skoczył na konia i chwycił za strzelbę.
— Emilio nie powinien się lękać — zawołał Bawole Czoło. — Czy też może został wrogiem Miksteków?