Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 42.djvu/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   1165   —

władca odryglował drzwi i wszedł do komnaty, by zasłonić twarz niewolnicy. Dopiero teraz hrabia przestąpił próg, a sułtan zamknął za nim drzwi.
Don Fernando obrzucił pokój badawczym, czujnym wzrokiem. Uprzytomnił sobie odrazu, że w pakach i koszach mieszczą się bogactwa sułtana.
Niewolnica leżała na otomanie; twarz miała zasłoniętą podwójnym welonem, przez który mogła patrzeć, sama nie będąc widziana. Gdy hrabia wszedł, odwróciła twarz i drgnęła; widać spotkanie z nim było dla niej ogromną niespodzianką.
— Mów z nią — rozkazał sułtan. — Może zrozumiesz jej mowę.
Don Fernando postąpił kilka kroków w kierunku niewolnicy. Z okna padło nieco więcej światła na jego twarz. Kobieta nie mogła ukryć ponownego odruchu zdumienia. Sułtan zauważył to, tłumaczył sobie jednak zdziwieniem, iż pozwolono mężczyźnie ją odwiedzić.
Quelle est la langue, laquelle vous parlez, mademoiselle? — Jaki jest pani język ojczysty? — Zapytał po francusku.
Uniosła głowę na dźwięk tych słów, ale wahała się odpowiedzieć, zapewne z nadmiaru radości. Przypuszczając, że niewolnica nie rozumie po francusku, don Fernando zapytał po angielsku:
Du you speak englisch perhaps, miss? — Może pani mówi po angielsku?
Benito sea Dios! — odparła wreszcie po hiszpańsku. — Rozumiem po angielsku i po francusku, ale mówmy po hiszpańsku.
Teraz zkolei zdumiał się don Fernando. Nieszczę-