Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 38.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   1054   —

— Tak.
— Czy pan brał udział w bitwie?
— Nie.
— Ale pan zabrał w niewolę dragonów?
— Tak jest.
— Dobrze. Rotmistrz żąda wydania pańskiej osoby i wszystkich dowódców. Reszta wojowników może bez przeszkód, swobodnie odejść!
— Więcej niczego nie żąda pański rotmistrz?
— Nie.
— Powiedział pan, że przybywasz również z ramienia naczelników. A czego oni żądają?
— Ci żądają swoich zabitych razem ze zdobytymi skalpami, i dziesięciu Apachów, którzy muszą zginąć męczeńską śmiercią.
— Słyszeli to moi bracia? — zapytał Zorski.
Kiwnęli potakująco głową.
— Cóż postanawiają w tej sprawie?
— Będą walczyć — rzekł Bawole Czoło.
Niedźwiedzie Serce i Grzmiąca Strzała zgodzili się z nim.
— Czy słyszał pan odpowiedź? — rzekł Zorski do oficera.
— A co pan na to? — zapytał oficer.
— Hm, ja nie wydałbym siebie nawet wtedy, gdybym sam jeden tu siedział na tej piramidzie.
— Cenię i szanuję takie bohaterstwo. Obowiązkiem moim jest jednak przypomnieć panu, że walczyć pan będzie z dziesiąckrotnie silniejszym wrogiem.
— Zupełnie słusznie! Ale za to pozycja nasza jest sto razy silniejsza, pominąwszy i to, że mię-