Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 37.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   1033   —

Dragoni byli w ten sposób związani, że chociaż prowadzili swoje konie, nie mogli uciec.
Po drodze nie spostrzeżono żadnego vaquera. Z początku byli świadkami krwawej walki, potem wrócili do swoich trzód, wreszcie ujrzawszy Apachów — schowali się, jak tylko mogli.
Przybywszy do piramid, Zorski sprawił czekającym tam nań wielką niespodziankę, przyprowadzając ze sobą jeńców i różne narzędzia, które mogły się przydać.
Rzeczy zdobyte schowano, jeńców otoczono strażą, a wojowników wysłano na zwiady.
Teraz Zorski zabrał się do studiowania rysunku.
Był on bardzo dokładny. Wnętrze piramidy, składało się z trzech pięter, pośrodku których znajdowała się głęboka czworokątna studnia, otoczona kurytarzami.
Chodziło o to, by znaleźć jeden z kurytarzy, które mogłyby być teraz zamurowane. Zorski objaśnił innym plan budowy i sam udał się na poszukiwanie wejścia.
Natrafił na skałę, która była porozrywana w dziwaczny sposób. Zorski obejrzał ją. Naraz ukląkł i spróbował poruszyć kamień — kamień usunął się. Zorski podskoczył z radości i zawołał:
— Mam go! Tu wejście!
— Gdzie? Gdzie? Prędko!
— Trzeba środkowy kamień posunąć do wnętrza.
Nadbiegł Grzmiąca Strzała, zamierzył się i