Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 32.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   889   —

— Macie rzemienie, albo sznury? — zapytał w odpowiedzi porucznik.
Vaqueroz przynieśli żądane przedmioty. Wtedy kapitan zapytał głosem przepojonym jadem:
— Więc stoję tutaj w charakterze oskarżonego przed sądem wojennym?
— Myli się pan — rzekł przewodniczący. — Staje pan teraz przed sądem honorowym.
— Więc zaczynajcie swą czczą gadaninę, która ma być aktem oskarżającym mnie i porucznika Pardero.
— Sennor Zorski, oddaję panu głos — przemówił przewodniczący.
Zorski wstał.
— W imieniu dwóch dam oskarżam obu tych mężów o niegodne zachowanie się względem nich. Dalej, oskarżam o zamach skrytobójczy na mnie, sennora Mariana i sennora Helmera.
— Czy może pan udowodnić prawdziwość pańskich słów?
— Tak.
Porucznik zwrócił się do oskarżonych i zapytał:
— Co macie na swe usprawiedliwienie?
— Uważam oskarżenie za niegodne i nieprawdziwe i nie mamy zamiaru usprawiedliwiać się.
— To jest dowodem waszej winy — rzekł Zorski. — Nie możecie zaprzeczyć ani jednemu, ani drugiemu oskarżeniu.
— Zdaje mi się — odparł Verdoja — że mam naprawdę do czynienia z obłąkanymi. Ten człowiek, na podstawie czczych domysłów, ośmiela się