Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 30.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   828   —

uciążliwa. Kapitan nie miał się długo zatrzymać W hacjendzie del Erina, tylko prędko dotrzeć do oznaczonego miejsca, gdzie miał poczynić pewne, kroki w interesie swego obecnego zwierzchnika.
Obaj rozmawiali ze sobą dość długo i cicho. Poznać było po nich, że omawiali nader ważne sprawy. Potem rozeszli się, uścisnąwszy sobie dłonie.
Juarez rozkazał wsiadać na koń i wrócił drogą, którą przybył przed południem. Wyglądał jak duch zemsty, który tak samo szybko znika, jak się zjawia. Zawsze jednak pozostawiając za sobą krwawe ślady...


Rozdział.
GŁĘBOKO W ŁONIE ZIEMI.

Zapadł zmrok, gdy nadjechali lancetnicy. W domu mieli zamieszkać tylko oficerowie, szeregowcy zaś pod gołym niebem. Kapitana Verdoję zaprowadzono z oficerami do salonu, gdzie wypito za długotrwałą przyjaźń.
Potem weszła stara Hermoyes i zaprowadziła każdego z panów do przeznaczonej dlań komnaty. Emma Arbellez odeszło od łoża narzeczonego, by jeszcze raz sprawdzić, czy wszystkie pokoje są w porządku. Stała w izbie przeznaczonej dla kapitana. Usłyszała jego kroki, ale już było za późno, by się cofnąć.
Otworzył drzwi, by wejść i zobaczył ją, stoją-