Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 27.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   755   —

Można się spodziewać, że przedsięwzięcie się uda i dlatego trzeba mu przeszkodzić. W tym też celu wysłałem depesze do dwóch przystani, w których Landola najczęściej przebywa.
A teraz do przyjemnych rzeczy. Alfonso jest prawym dziedzicem domu Rodriganda. Zastępuję go w różnych rzeczach i muszę dbać o to, by nie zgasły tradycje tego rodu, słowem: muszę Alfonsa ożenić.
Już nawet wybrałem odpowiednią żonę dla niego. Jest nią córka księcia Olsunny, u którego, jak wiesz, byłem ochmistrzem. Jest trochę starsza od Alfonsa, ale bardzo mu się podoba. Wiem coś o stosunku księcia do Polki, która była u niego guwernantką i dlatego mam go w ręku.
Spodziewam się, że potrafię tak wpłynąć na księcia, że będzie się musiał zgodzić na to małżeństwo. Musisz wiedzieć, mój bracie, że Alfonso ciągle marzy o pięknej Florze. No, jest ona przecież księżniczką. Jeżeli doprowadzę do tego związku, natychmiast napiszę.

Twój brat
  Gasparino Kortejo.

Józefina czytając drugą połowę listu zbladła, a gdy skończyła czytać, zgrzytnęła dziko zębami, zmięła papier i rzuciwszy go na podłogę, deptała nogami.
— Tak się z nimi stanie, jak z tym listem, skoro nie zechce ze mną się ożenić! Obydwóch rozdepczę, rozmiażdżę!
— Tylko uspokój się, jeszcze nie wszystko stracone — pocieszał ją ojciec.