Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 25.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   711   —

jednak został przez niego srodze ukarany. Upór rotmistrza bardzo Ottona unieszczęśliwił. A teraz przychodzi pani jak anioł pojednania i miłości. O, dzięki ci, stokrotne dzięki!
— A więc niech pani weźmie przykład ode mnie i nie odrzuca propozycji mego ojca. Pan Bóg widocznie nie chce śmierci grzesznika i dlatego zachował go przy zdrowiu, by mógł naprawić swe błędy młodości. Syn pani skonstatował również, że choroba jego była wynikiem toczącej się walki wewnętrznej.
Każde słowo Flory głęboko wzierało się w duszę pani Zorskiej, wreszcie nie mogąc dłużej tłumić w sobie łkania, głośno się rozpłakała.
— Bądź dobrej myśli, moje śliczne dziecko! — zakończyła tę rozmowę pani Zorska głosem pełnym otuchy.
Ucałowały się i znowu zaczęły się przechadzać dumając.
Książę miał w swej córce znakomitą opiekunkę. Nie przeczuwał nawet, że jego sprawa została pomyślnie załatwiona.
W tym samym czasie rotmistrz przechadzał się przy boku księcia. Schlebiało mu to, że mógł gościć u siebie takiego pana. Byli w stajni, oglądali gospodarskie zabudowania i nawet wybrano się w pole. Przy tym poczciwy, choć cokolwiek rubaszny kapitan miał sposobność wygadać się i gdy wrócił do domu, czuł się szczęśliwy jak nigdy przedtem. Nawet podczas służbowej rozmowy z