Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 25.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   708   —

A Flora? Była to wspaniała kobieta. Poznać było po niej, że ma charakter czysty, bez obłudy i fałszu. Poczuła do niej nadzwyczajną sympatię.
Toteż ucieszyła się bardzo, gdy po obiedzie chciała jej towarzyszyć.
Przytulone do siebie przechadzały się po wonnym ogrodzie.
Uczuły, że są sobie bliskie i że muszą się kochać wzajemnie. Wreszcie Flora ujęła rękę swej byłej wychowawczyni i rzekła:
— Moja kochana pani Zorska. Tatko ma do pani wielką prośbę, czy spełni ją pani?
— Naturalnie, jeśli tylko będę mogła — odrzekła Zorska. Ale cóż to będzie za prośba?
— Ojciec nie kazał mi o tym mówić, ale lepiej będzie, gdy przygotuję panią. Tatko chce panią prosić, by pani została księżną Olsunna.
Zorska przelękła się tych słów.
— Księżną Olsunna? — zapytała przerażona.
— Tak, moja droga sennoro Wirska, odpowiedziała Flora, nazywając ją pieszczotliwie jej panieńskim imieniem.
— Zostanie pani księżną Olsunna, a więc moją mamcią. O, jakżeby mnie cieszyło, gdyby pani nie odrzuciła tej prośby.
— Niemożliwe! Niemożliwe! Czy śnię? Dlaczego mam zostać jego żoną? — pytała dalej pani Zorska, nie dowierzając własnym słowom.
Wtedy Flora przyciągnęła ją do siebie:
— Chodzi o to, by mi wolno było nazwać się siostrą mojego brata, za którym bardzo tęsknię.