Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 20.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   566   —

— Nie jedziemy, ekscelencjo? — zapytał mały sługa ze zdziwieniem.
— Nie. Jeżeli sklepy otwarte, wstąpimy do jubilera.
Alimpo nie umiał sobie wytłumaczyć rozkazu swojego pana. U jubilera hrabia kupił drogie brylanty i po wyjściu ze sklepu oddał je słudze.
— Pójdziesz do niej, rozumiesz? I to zaraz. Sam oddasz jej te klejnoty i powiesz, że przysyła je wielbiciel „Królowej słońca“ Jeżeli cię nie wpuszczą, przyniesiesz te klejnoty z powrotem. Nazwiska mego nie powiesz. Odpowiedzi nie czekaj. Skoro oddasz podarek, wróć do domu.
Hrabia powrócił do domu piechotą. Sługa zaś poszedł do mieszkania tancerki.
Wszedł do wysokiego budynku i stanął przed drzwiami, na których widniała kartka z napisem: „Hanetta Valdez“. Zadzwonił, otworzono mu i zjawiła się milutka pokojówka.
Między Alimpem a pokojówką zawiązała się dłuższa rozmowa, z której oboje wywnioskowali, że się znają od dzieciństwa. Elwira od razu zrozumiała, że Alimpo służy u hrabiego Rodriganda, gdyż jako dziecko wychowywał się w pałacu. Był tak zachwycony Elwirą, że zdradził jej tajemnicę swego pana. Pokazał jej nawet przyniesione ze sobą klejnoty. Czekając na powrót tancerki z teatru, w dalszym ciągu zabawiali się rozmową, której punktem kulminacyjnym była zgoda Elwiry na zawarcie małżeństwa z Alimpem.
Po północy zjawiła się baletnica w towarzystwie Henrica Korteja. Elwira dała lekki znak swej