Strona:Tadeusz Jaroszyński - Oko za oko.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

miałem wrażenia, ażeby się dokoła mnie miało dziać coś osobliwego.
Pan Józef czuł, jakby teraz znowu doznał zaćmienia własnego rozumu. Szukał w sobie okrutnego, mocnego czynu, szukał okrutnego, mocnego słowa, a usta bezradnie, niedołężnie wyszeptały:
— Panie, panie... ach, jak ja tego nie lubię.