Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Znachor 02.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  57   —

— Co ci, gołąbeczko, co ci? — zaniepokoił się.
— Stryjciu, kochany stryjciu Antoni, co ci przykrości narobiłam. To wszystko przeze mnie!
— Uspokój się, gołąbeczko, nie płacz. Jakie tam przykrości. Nic mi nie będzie.
— Jeżeli wsadzą cię do więzienia, ja chyba umrę z rozpaczy!
— Nie wsadzą, nie wsadzą!... A jakby i wsadzili, to co? Korona mi z głowy nie spadnie.
— Nie mów tak, stryjciu. To byłaby straszna niesprawiedliwość.
— Duszyczko droga, na świecie więcej jest niesprawiedliwości, niż sprawiedliwości. A tutaj, prawdę mówiąc, na karę zasłużyłem. Ukradłem.
— Żeby mnie ratować!
— To prawda, ale zawszeć to kradzież. Inna rzecz, że żalu nie czuję. Bo jak miałem zrobić?... Ale nie ma o czym gadać. Nawet przodownik będzie mnie bronić.
— Tylko ten zły człowiek, ten doktór...
— Czy on zły, gołąbeczko?... Nie wiem, czy zły. Twardy jest. A za twardość nikogo winić nie można. Charakter już taki. Może jemu nikt serca nie okazał, to i jego stwardniało. A i to jeszcze pamiętaj, że jemu ciężko pogodzić się z myślą o tym, że on już na ciebie machnął ręką, a ja przy pomocy Boskiej odratowałem cię, gołąbeczko. Umyślnie nie mówiłem ci dotychczas, jak było już z tobą kiepsko. Chorym nie trzeba mówić takich rzeczy, bo przejmują się, a to przeszkadza w powrocie do zdrowia.
— Czym ja ci się wywdzięczę, stryjciu Antoni, za tyle dobroci, za tyle poświęcenia!
Złożyła ręce i oczyma pełnymi łez patrzyła mu w oczy. A znachor uśmiechnął się i powiedział:
— Czym?... Ot, pokochaj mnie troszkę.
— Pokochać? — zawołała. — Ależ ja cię, stryjciu, tak kocham, jak tylko mamusię kochałam!
— Bóg ci zapłać, gołąbeczko — odpowiedział drżącym głosem.


ROZDZIAŁ XVI

Sprawa Zenona Wojdyłły odbyła się w połowie października w Wilnie. W Radoliszkach dowiedziano się o tym dopiero nazajutrz, po wyroku, gdyż wobec przyznania się oskarżonego, świadków nie wzywano do sądu żadnych, poza poszkodowanymi, którzy z powodu stanu zdrowia stawić się nie mogli.