Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Wysokie progi.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pledy, podróżni odpoczywali od jednego posiłku do dnigiego.
W barach popijano cocktaile, w salonach uformowało się kilkanaście stolików do bridge‘a.
Ponieważ pani Znaniecka chciała nacieszyć się widokiem morza i świeżym ostrym zapachem powietrza, prawie nie schodzili z pokładu, chociaż wiatr wzmógł się. Nieustanna rozmowa o wspólnych znajomych, o ich małżeństwach, rozwodach, flirtach i skandalach, szybko wyczerpała ten temat. Pani Marja interesowała się jeszcze muzyką i literaturą, ale w tych dziedzinach Ksawery był zupełnym laikiem i mógł jedynie spełniać rolę uprzejmego słuchacza, dość sprytnego, by w odpowiedniem miejscu wstawić swoje „oczywiście“, a w innem zręcznie strawestować zdanie zasłyszane właśnie przed chwilą. To jednak nie wystarczało do podtrzymania rozmowy, tembardziej, że pani Znaniecka nigdy nie była pewna słuszności swoich poglądów i wręcz domagała się opinji towarzysza.
Dygresja w stronę medycyny też nic nie poprawiła w sytuacji. Ksawery stykał się jedynie z kwestjami weterynaryjnemi, sam zaś będąc, dzięki Bogu, zdrowym, nie interesował się medycyną. Że nie znał się na muzyce, z tego nie można mu było robić zarzutów. Poprostu wolno człowiekowi być niemuzykalnym. Natomiast wątłość swojej orjentacji w literaturze musiał tłumaczyć i usprawiedliwiać. Gospodarstwo, nawał interesów, obowiązki towarzyskie. Wszystko to pochłania więcej czasu niż go zawiera doba. Urwanie paru godzin na książki jest wręcz niemożliwością.
Dlatego „tych ostatnich rzeczy“ nie czytał. W rzeczywistości, nie lubił książek. Nudziły go. Skupienie uwagi na losach osób fikcyjnych męczyło nerwy. Kiedyś