Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Wysokie progi.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ja siostra pod tym względem jest warta tego nieszczęśliwego Michała. Nieprawdaż, Halino?...
Staruszka przestraszona zatrzepotała powiekami i niezliczone fałdki jej policzków zakłębiły się, jakby niespokojnem żuciem.
— Zapewne — szepnęła ledwie dosłyszalnie i rozbiegane jej okrągłe czarne oczy nabrały jeszcze więcej wyrazu bezradności.
Panna Klementyna zdawała się samem spojrzeniem pastwić nad bratową i napawać się przewagą swojej siły. Magdzie niewiadomo dlaczego przypomniał się Edmund Kamionka, czeladnik w jatce, który przez druty pułapki celował ostrym szpikulcem do oszalałego z przerażenia szczura. Czy on w stosunku do Adeli potrafi też być takim okrutnym człowiekiem?... Od bardzo dawna Magda nie miała żadnych wiadomości z domu. Ani o siostrze, ani o ojcu. Tutaj, wśród złoconych mebli, między tymi ludźmi, wspomnienie o domu na Dobrej uderzyło jakąś ciepłą, bolesną, przejmującą falą. Nagle zapragnęła zobaczenia ich wszystkich, zobaczenia za wszelką cenę. Mniejsza, jak ją przyjmą. Wejdzie po krzywych, brudnych schodach, drzwi otworzy Wikta, a z wnętrza zapachnie kwaśnemi pomidorami i naftaliną. W pokoju podawnemu pewno stoi stół nakryty zieloną ceratą, a przy łóżku, ogromny i ciężki, klęczy ojciec, w białej koszuli i w długich kalesonach, odmawiając pacierze.
...Jest strasznie gruby, czerwony, siwy i ordynarny, czuć od niego zapachem łoju i mdłą wonią mięsa i głos ma chrapiący, prostacki... A jednak... jednak tylko on, tylko ten dom, to ciasne, ubogie mieszkanko i ten stół z zieloną ceratą — przecie tylko to jest bliskie, ważne, najważniejsze — i niepowrotne, a najbardziej pożądane.
Z nieprawdopodobną jasnością zrozumiała teraz, że