Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Wysokie progi.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W zachowanej narazie przed panią Aldoną tajemnicy, — Ksawery we wszystkiem lubił tajemniczość — po dłuższych sprzeciwach i grymasach, zgodził się na projekt Magdy urządzenia, wzorem wielu innych dworów, letniego pensjonatu w Wysokich Progach. Inspekcja pałacu nie dziwiła nikogo, gdyż wszyscy przypuszczali, że chodzi o wybór apartamentu. Dopiero wieczorem Ksawery po długiem chrząkaniu oświadczył matce, że postanowił urządzić pensjonat.
— Jest to obrzydliwe — zakończył, — ale niestety konieczne. Obliczyliśmy z Magdą, że da to najlepszy zbyt na produkty i około siedmiu tysięcy wpływu.
Pani Aldona wbrew obawom Magdy ucieszyła się:
— Ależ świetnie! Będzie przynajmniej wesoło. Tylko uwolnijcie mnie od zajmowania się letnikami. Mogę im dotrzymywać towarzystwa, grać w bridge‘a, ale nie prowadzić gospodarstwa.
— O nie, tem zajmie się pani Mikcińska — wtrącił Ksawery.
— Poco? — spojrzała nań Magda — ja sama to poprowadzę.
— Tego nie chiałbym — skrzywił się — będą to nasze miodowe miesiące.
— Więc cóż z tego? Ty przecie i tak będziesz musiał pilnować robót w polu, a ja próżnować nie zamierzam.
Rzecz została rozstrzygnięta. Chodziło jeszcze o jedno. Poza pokojami gościnnemi i pokojami służby, która miała być przeniesiona na folwark, wypadało do kompleksu letniskowego zaliczyć gabinet pana Michała, ze względu na sąsiedztwo łazienki.
Uzyskanie na to jego zgody wydawało się niepodobieństwem. Pani Aldona aczkolwiek ucieszyła się sposobnością dokuczenia mężowi, zapewniała, że nie odstąpi on