Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Wysokie progi.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wia interesy, twierdził a oczywiście kłamał, że sam nie wie, gdzie Ksawery mieszka. Natomiast wszyscy warszawscy znajomi utrzymują, że przywiózł sobie z zagranicy jakąś dziwkę i że chce z nią się żenić.
Pani Aldona z oburzeniem i całkiem szczerze zaprzeczyła. Nazajutrz jednak stangret z Borychówki przywiózł list do pani Aldony, w którym pani Mira donosiła, że z najpewniejszego źródła wie już ponad wszelką wątpliwość, że Ksawery jest po ślubie z jakąś tancerką.
Posypały się i dalsze plotki, jedne fantastyczniejsze od drugich, lecz wszystkie były dostatecznie sprzeczne, by nie wierzono żadnym. Przedewszystkiem zarówno w Wysokich Progach jak i w okolicy rozumiano dobrze, że zażegnanie katastrofy przez wyzbycie się kosztowności nie ratuje Runickich na długo. Najdalej po roku wylecą z Wysokich Progów, jeżeli Ksawery nie ożeni się bogato i to bardzo bogato. Dlatego w tajemniczym a przedłużającym się pobycie młodego Runickiego w Warszawie dopatrywano się oczywistych konkurów o rękę jakiejś miljonowej panny.
Takie były domysły i takie historje, gdy niespodziewanie przyszło wyjaśnienie: w powozie wysłanym na popołudniowy pociąg, kiedy konie zaczęły już okrążać gazon, zobaczono obok Ksawerego młodą przystojną pannę. Stangret Walery widocznie odczuwał podniosłość chwili, gdyż zajechał z fantazją i trzy razy strzelił z bata niczem na ekonomskich chrzcinach.
Ksawery był widocznie zdenerwowany i nadrabiał spokojną miną, gdy pomagał towarzyszce wysiąść z powozu.
Wszyscy byli w hallu, gdyż zerwali się od niedokończonego obiadu, zostawiając przy stole tylko pana Mi-