Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Wysokie progi.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

swoje, zamierzone początkowo na dwa tomy, wciąż przerabiał i uzupełniał, a stosy zapisanych kartek rosły i nie dawało się przewidzieć do jakich dojdą rozmiarów. Wiedział doskonale, że w oczach otoczenia uchodzi za manjaka, za grafomana, niemal za szkodnika, który zmarnował majątek, nie umiał prowadzić interesów, nie potrafił być głową domu, ani domu tego utrzymać na tradycyjnym poziomie.
Zarzuty te irytowały go kiedyś, nie o tyle wszakże, by próbował walki z niemi ani tembardziej, by usiłował dowieść czynami ich niesłuszności. Od dzieciństwa nie miał zamiłowań gospodarskich. Po swoim ojcu, jako starszy syn, odziedziczył Wysokie Progi, podczas gdy młodszemu, Markowi, przypadły Zaloty. Pan Michał, mając lat dwadzieścia dziewięć, ożenił się z panną Aldoną Holimowską na wyraźne życzenie ojca, który, nie wierząc w energję syna, wybrał mu właśnie pannę, słynącą z prawie męskiego usposobienia, a pozatem posiadającą czterysta tysięcy rubli posagu i tytuł hrabiowski. Małżeństwo od początku nie było szczęśliwe, póki jednak żył ojciec, dzięki jego arbitralności i nieustannemu czuwaniu, trzymało się jako tako. Pan Michał, chciał czy nie chciał, musiał zajmować się gospodarstwem, pilnować interesów, słowem, zarządzać tam wszystkiem, do czego czuł nieprzezwyciężony wstręt. To też, gdy tylko Ksawery objawił chęć zajęcia się temi rzeczami, natychmiast oddał mu władzę i tytuł dziedzica. Odtąd też nigdy nie wtrącał się do niczego, chociaż i dawniej właściwie tylko udawał, że wysłuchuje uważnie raportów rządcy i że decyduje w ważniejszych kwestjach.
Stosunek pana Michała do Ksawerego ułożył się w niewyrażonej nigdy, ale doskonale przez obu odczuwanej wzajemnej pogardzie. Syn w duchu lekceważył ojca i su-