Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ciśniętych ustach wyraz bezgranicznej pogardy. Wyglądał jak prowincjonalny aktor-komik, któremu kazano grać rolę dostojnika, mającego za chwilę przeciąć wstęgę jakiejś wystawy, czy przyjąć delegację krnąbrnych obywateli. Wydawał się groźny i śmieszny zarazem.
Przedstawił się głośno i dobitnie:
— Seweryn Maria Tukałło.
Mówił trochę przez nos, a przywitał się wyprostowany nie pochylając głowy i nie całując ręki Kate.
Maria! podkreślił takim tonem jak by chodziło o rzecz niezmiernej wagi.
— Nigdy tego nie zapomnę — uśmiechnęła się Kate.
— Nie wątpię — zapewnił. — Kto raz jeden zetknął się ze mną, pamiętać mnie będzie przez całe życie. Pewien blondyn, którego widziałem jedyny raz przed dwunastu laty nie dłużej niż przez kwadrans, odtąd regularnie dwa razy do roku pisuje do mnie listy, bym odesłał mu jakieś pieniądze, które wtedy od niego pożyczyłem. Wnukom kiedyś będzie opowiadał, że ze mną korespondował aż do śmierci.
— Wiec mu jednak odpisujesz? — zapytał Polaski.
— Nie. Wolę, by ta korespondencja zachowała swój szlachetny, jednostronny charakter. Nie uznaję symetrii w działaniu, ani ekwiwalentów moralnych. Zresztą, wyobraźcie sobie to państwo, co to byłaby za ohyda, gdybym musiał się trudzić z tej jedynie racji, że jakiemuś kretynowi kontynentalnemu podobało się zaszczycić mnie listem. Już w latach młodzieńczych wyrobiłem sobie zasady, których trzymać się będę póty, aż nie zechcę ich zmienić. W owym właśnie czasie miałem wywieszoną nad drzwiami wielką tablicę z napisem: „Długów nie oddaję, książek nie pożyczam, na listy nie odpowiadam, uprasza się o niewydzielanie łez“. To ostatnie odnosiło się do kobiet. Niestety, napis wisiał krótko, gdyż uczyniony był na klapie z pianina, a właścicielka mieszkania uparła się, by tę deskę zwrócić instrumentowi. Cierpiała na kompleks kompletów. Chciałem udusić babinę, ale wśród innych zajęć odłożyłem to do środy. Nieszczęsne roztargnienie. Gdy sobie przypomniałem swój zamiar w piątek, babina już nie żyła. Struła się grzybami.