Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Myśli. Upewnia nas, że myśli, chociaż nie wiem kiedy znajdzie na to czas, bo ustawicznie gada. Jeden z naszych przyjaciół, Duś Kuczymiński, przysięga, że Sewer nawet przez sen nie przestaje mówić. Fred przez drogę musiał też nasłuchać się jego tyrad.
Irwing lekko się uśmiechnął:
— To był jeden ośmiogodzinny monolog.
— Pan Tukałło wobec tego — powiedziała Kate — powinien sobie wziąć sekretarkę, któraby towarzyszyła mu nieodłącznie i stenografowała te monologi.
— To jest pomysł! Chociaż Sewer twierdzi, że i tak jego myśli nie przepadają, bo użyźnia nimi jałowe gleby naszych mózgów.
— Widzę, że nie grozi mu mikromania — zauważył Gogo.
— Nie ma najmniejszego niebezpieczeństwa. Świetny przy tym chłop. Ma niesłychane poczucie humoru i nawet w tej jego bufonadzie jest jakaś dystynkcja czy dostojność. Ktoś ochrzcił go kiedyś jako angielskiego lorda, który urodził się w Gaskonii i zgaskonizował się zupełnie.
— Nie, Adamie, odwrotnie: Gaskończyk, który urodził się w Anglii — z poważną miną poprawił Irwing.
— Słyszała pani? — z politowaniem zapytał Polaski.
— To przecie nie jest identyczne — bronił się Fred.
— Jesteś najnudniejszym człowiekiem na świecie — z przekonaniem powiedział Polaski. — I muszę wyrazić pani moje najgłębsze ubolewanie z powodu jego przyjazdu. To smutne, że się tak powoli rozwija, ale nie tracę nadziei, że kiedyś coś z niego będzie.
Już wcześniej Kate zauważyła, że Polaski ostrzy sobie dowcip na przyjacielu, jakby popisując się jakąś ironiczną pobłażliwością kosztem Irwinga. Był to zdaniem Kate tani i brzydki rys charakteru u człowieka bądź co bądź nieprzeciętego. Potulność czy bierność z jaką to przyjmował Irwing wprawdzie stwarzała wrażenie niezaradności, lecz w Kate wywoływała rodzaj współczucia i sympatii.
Toteż, gdy wieczorem Gogo, mówiąc o Irwingu nazwał go „takim sobie bubkiem“, stanęła w jego obronie: