Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Matyldy, przywitał się z adwokatem i sztywno uścisnął dłoń Goga.
Mecenas Himler chrząknął bardzo głęboko, poprawił rzeczowym ruchem okulary i zaczął swój referat. Mówił płynnie, okrągło i dobitnie. Obaj młodzi ludzie słuchali w milczeniu, raz tylko Gogo zadał jakieś pytanie, a gdy adwokat wystąpił z doradzeniem wyjazdu, bąknął: — To słuszne. — Wreszcie strona prawna zagadnienia została wyczerpana i adwokat zwracając się do Macieja, powiedział:
— W zakończeniu muszę dodać, że istnieje uzus, iż w podobnych wypadkach osoba przemująca majątek udziela osobie zrzekającej się go pewnego proporcjonalnego odszkodowania, czy to w formie części tego majątku, czy też dożywotniej renty. Uzus ten zwłaszcza ma zastosowanie w tych wypadkach, gdy zrzekający się czyni to dobrowolnie, a już koniecznie wtedy, gdy ma zasługę wykrycia i ujawnienia okoliczności, które wyzuwają go z majątku. Toteż ponieważ obecnie mówimy o prawnej stronie sprawy, chciałbym usłyszeć z ust pana hrabiego — skłonił się tu Maciejowi — jaką wybiera formę odszkodowania dla swego mlecznego brata i w jakich rozmiarach, które to rozmiary możemy zaraz wspólnie ustalić.
Maciej przybladł lekko i zapytał:
— A co to, panie mecenasie, jest uzus?
Adwokat łypnął nań oczkami i zrobił ręką gest, jakby usiłował zręcznie złapać coś spadającego z sufitu:
— No uzus... Uzus to zwyczaj, utarty zwyczaj, zwyczajowe prawo.
— Ale tylko zwyczajowe?
— No tak, lecz zwyczajowe prawa we wszystkich kulturalnych społeczeństwach są szanowane bardziej jeszcze niż prawa państwowe.
— A czy może mi pan mecenas wytłumaczyć, jaką szkodę ja zrobiłem memu... mlecznemu bratu!
Adwokat zaśmiał się głośno i prawie szczerze:
— Widzę, że z pana hrabiego tęgi prawnik.
— Mniejsza o to, ale skoro mam dawać odszkodowanie, muszę wiedzieć za co?