Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Wiedząc, że należy mu się wszystko?
— Ba, ale tego nigdy nie będzie wiedział.
Kate wstała i głos jej drgał lekko, gdy zaczęła mówić:
— Rogerze. Wiem, że nie przemyślałeś tego, coś powiedział i tylko dlatego nie cofam ci swego szacunku. Miałam cię zawsze za człowieka uczciwego, za człowieka honoru. I wierzaj mi gdybym kiedyś przekonała się, że jest inaczej, byłby to dla mnie cios stokroć boleśniejszy niż odkrycie tego, że nie jesteś hrabią Tynieckim. To ci najmniejszej ujmy nie przynosi, tamto pogrzebało by cię w oczach wszystkich porządnych ludzi. Chcę wierzyć, że postąpisz uczciwie. Nie wątpię, że postąpisz uczciwie! Zastanów się, czy zaznałbyś przy twoim sumieniu i przy twoim poczuciu własnej godności bodaj jedną godzinę spokoju i zadowolenia, wiedząc, że korzystasz z cudzej krzywdy, że okradłeś kogoś z nazwiska i majątku, korzystając z jego nieświadomości.
Spojrzał jej w oczy, spuścił głowę. Zgasło w nim nerwowe podniecenie, mięśnie twarzy rozluźniły się wyrazem jakiejś rezygnacji i wielkiego zmęczenia.
— Masz rację, Kate — odezwał się cichym i matowym głosem — masz rację... Wszystko skończone.
— Nie myśl, Gogo — położyła mu rękę na ramieniu — że chcę wywrzeć jakiś nacisk na twoje sumienie. Wierzę, że to jest niepotrzebne. Ty sam doskonale zdajesz sobie sprawę z jego stanu i z jego wrażliwości. Pragnęłam tylko przyspieszyć w tobie uświadomienie tych rzeczy.
— Tak, tak...
— I widzisz — mówiła siadając znowu przy nim — dlatego nie wspomniałam o całej sprawie nikomu ani słowem. Nawet cioci Matyldzie. Chciałam oddać to w twoje ręce, do twojej decyzji, zależało mi na tym, byś nie pod jakąś presją, lecz z własnej woli, z poczucia własnej godności mógł wielkodusznie postąpić.
Sięgnął po papierośnicę, lecz ręce mu drżały i rozsypał jej zawartość.
— Psia krew! — zaklął przez zęby.
— Opanuj się Gogo — powiedziała łagodnie — przecież stać cię na to.