Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/363

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nował: zwrócę panu Prudy, cukrownię, kapitały, słowem, wszystko, co pan posiadał kiedyś?...
Gogo uśmiechnął się nerwowo:
— Niestety, nie ma takiego czarodzieja
— Owszem.
— Pan żartuje — wyszeptał Gogo.
— Mówię poważnie.
— Chciałby mi pan oddać Prudy?...
— Tak. Prudy, cukrownię, kapitały. Wszystko. Sobie zostawiłbym tę willę, którą nazwał pan chałupką i jakieś dwieście tysięcy. Pan rozporządzałby wielomilionową fortuną. Będzie pan mógł garściami rozrzucać pieniądze, używać życia jak się panu podoba, zaspakajać wszystkie swoje przyzwyczajenia i zachcianki.
— Nie mogę uwierzyć — powiedział Gogo znękanym głosem.
— Niech pan uwierzy.
— A czego pan w zamian żąda?
Tyniecki wyrecytował powoli:
— Zwróci pan wolność swojej żonie. To jedno. Drugi warunek: wyjedzie pan natychmiast po załatwieniu formalności rozwodowych i trzeci: nie będzie pan nigdy napastował pani Kate.
Zapanowało długie milczenie. Gogo był zupełnie oszołomiony nioczekiwaną propozycją Tynieckiego. Odezwały się w nim setki sprzecznych uczuć. Nie umiał określić, czy spotkało go szczęście, czy zniewaga, czy ma oburącz chwycić się tej propozycji, czy odrzucić ją z godnością. Perspektywa roztoczona przed nim przez Tynieckiego obudziła w nim te wszystkie tęsknoty i pragnienia, które twarda rzeczywistość kazała mu w sobie tłumić. Zbudziły się z tym większą siłą.
Być bogatym, nie krępować się w wydatkach, zadziwiać ludzi swoją pomysłowością w doborze rozrywek, hojnością, wykwintem upodobań... Powrócić do starych znajomych, obracać się w najwyższych sferach mędzynarodowej magnaterii, żyć wesoło, beztrosko, po pańsku.
Znaleźć się w tym świecie, gdzie będzie ceniony, pożądany i poszukiwany i zapomnieć o obecnym, który go zaledwie toleru-