Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Oczy Kate zatrzymały się na toalecie, gdzie leżało czerwone pudełko z zapałkami.
— Oto rada, oto ratunek — szeptało coś w rytmie pulsu, który coraz gwałtowniej łomotał w skroniach.
Jeden mały płomyk, jedna mała chwila, jedna krótka decyzja i oto zniknie bezpowrotnie, zniknie raz na zawsze zła zmora, groźna chmura rozpłynie się w powietrzu z tą odrobiną dymu...
I nikomu nie stanie się krzywda. Taki Maciek jest pewnie zadowolony ze swego losu. Nigdy mu w głowie nie postało marzyć o innym.
Jedna krótka decyzja... To wystarczy, by zażegnać burzę, by okiełznać huragan, który zdruzgocze szczęście Goga, jej własne szczęście i rozlegnie się szerokim echem skandalu po całej Polsce.
W imię czego miałaby zatrzymać się przed unicestwieniem tego ogromu klęsk?... Czy wolno jej w ogóle wahać się?... W obronie własnej, w obronie człowieka, który ma być jej mężem nawet powinna tak postąpić!...
— Tak... tak... To konieczność, to mój obowiązek!...
Krótka decyzja, a potem wszystko będzie po dawnemu: cisza i spokój, pogoda i ład codziennego życia. Skała, która mogła zniweczyć cały jej świat, cicho i bezszelestnie zanurzy się w głęboką wodę. I śladu po niej nie zostanie. Nawet kręgi po wodzie nie pójdą. Nikt, przecie nikt nie będzie wiedział...
— Tak, tak... Nikt...
Jak zahipnotyzowana Kate wstała i zbliżyła się do toalety.
Ręka sama wyciągnęła się ku czerwonemu pudełku. Palce zacisnęły się mocno. Wewnątrz cichym klekotem odezwały się zapałki.
Kate podniosła wzrok i w lustrze zobaczyła swoje odbicie? Z bladej jak papier twarzy patrzyły na nią spokojnie jasne oczy, a spojrzeniem zdawały się mówić:
— Nie wiemy co to grzech, nie wiemy co to kłamstwo. Patrzymy śmiało i prosto, bo w nas jest tylko dobroć i prawda, bo nic brudnego nie ukrywamy w swojej głębi. Dlatego jesteśmy pięknem.
Oczy były jasne i spokojne, potem drgnęła w nich iskierka