Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/284

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w Wiedniu do roboty i mam nadzieję, iż za kilka dni zobaczę panią w Warszawie.
W godzinę po odjeździe karetki zajechał samochód i po Kate. W drodze do Warszawy starała się uporządkować swoje wrażenia z pobytu w Prudach. Niecałe dwie doby, które tam spędziła, zbliżyły ją bardzo do Rogera. Odkryła w nim mnóstwo nieznanych dotychczas cech, a te wydały się jej niezwykle miłe i pociągające. Zadziwiała przy tym rzecz jedna: umiał swemu stosunkowi do niej nadać ton bliskości i serdeczności, a jednocześnie nie pozwolił sobie na najmniejszą poufałość, na żadne wyznania. Zachowywał się tak, że bez żadnych obiekcyj mogła z nim przebywać, mówić szczerzej i otwarciej niż z innymi. Zostawił jej wszystko do wyboru i niczego od niej nie żądał.
Czy była to wyrafinowana taktyka?... O to nie mogła go posądzać. Nie tylko dlatego, że nie leżało to w jego charakterze, ale i z tej przyczyny, że życie nie mogło go nauczyć tych tajemnic gry, które poznają ludzie, spędzający lata całe na próżnowaniu i tak zwanym obracaniu się w towarzystwie. Nie, nie była to strategia, obliczona z precyzją, a zmierzająca do jakiegoś określonego celu.
A jednak, jednak obcując z Rogerem Kate ani na moment nie mogła pozbyć się wrażenia, że ukrywa on w sobie jakieś postanowienia, jakieś od dawna przesądzone zamiary, jakieś pragnienia, o których nigdy nie mówi.
Pociąg dojeżdżał do Warszawy.
— Tak, znowu Warszawa — szepnąła do siebie Kate i teraz dopiero uprzytomniła sobie, że ani razu nie pomyślała o swoim domu, o Gogu, o tym, że trzeba będzie wrócić do swojej codzienności, do swojej beznadziejnej codzienności.
— Znowu Warszawa — powtórzyła.
Gogo czekał na dworcu. Przywitał ją wybuchem takich czułości, jakby nie widział jej co najmniej kilka miesięcy. W domu też przygotował dla niej niespodziankę. Mieszkanie literalnie tonęło w mimozie, którą tak lubiła. We wszystkich wazonach tkwiły ogromne bukiety, w sypialni cała podłoga zasypana była żółtymi puszystymi gałązkami. Pachniało miodem.