Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/279

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Czy pamięta pani, jak się pani zdziwiła, gdy poprosiłem o Szekspira w oryginale?...
— Tak, wyjaśnił mi pan, że chodzi panu o obejrzenie drzeworytów.
— Otóż przeczytałem Szekspira sumiennie i zrozumiałem prawie wszystko. Natomiast w mojej angielszczyźnie była jedna tragiczna luka. Mianowicie, gdy pani z kimś mówiła po angielsku nie rozumiałem ani jednego zdania.
— Ach tak!
— W moim samouku nie było podane, jak się wymawiają poszczególne litery i słowa. To zabawne, prawda!... Gdy przed rokiem przyjechałem po raz pierwszy do Anglii, służba w hotelach i kupcy w sklepach brali mnie za niemego lub za dziwaka, gdyż zamiast mówić, pisałem wszystko na kartkach i prosiłem również o pisemne odpowiedzi. Mówić nauczyłem się jednak w stosunkowo krótkim czasie.
Umilkł i dodał po chwili:
— Widzi więc pani, że nie mało jej zawdzięczam.
Była silnie wzruszona i nie odezwała się, gdyż w żaden sposób nie mogła się zdobyć na coś konwencjonalnego, zdawkowego, a nie chciała mu okazać wzruszenia.
W pałacu wiedziano już o wypadku i powitano ich jak cudownie ocalonych. Rozstrząsanie tej sprawy nie zajęło zbyt wiele czasu. Zainteresowania wszystkich skupiały się koło jutrzejszego wyjazdu pani Matyldy. Ciotki Betsy i Klosia wiodły zacięty spór przy pakowaniu kufrów, wszyscy zastanawiali się, komu pani Matylda powierzy zarząd domu. Pokoje pełne były intryg, szeptów i swarów. Były nawet domysły, że Kate umyślnie w tym celu przyjechała i dopiero jej oświadczenie przy kolacji, że zaraz wraca do Warszawy, położyło kres sporom na ten temat.
W stanie zdrowia pani Matyldy nie zaszły żadne zmiany i za zgodą lekarzy przed snem mogła spędzić kwadrans na rozmowie z synem i z Kate. Była usposobiona bardziej optymistycznie niż rano i życząc im dobrej nocy, powiedziała:
— Jeżeli mi ten Wiedeń pomoże, chciałabym na okres rekonwalescencji pojechać na Capri. Nie byłam tam od wielu,