Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

koholem. Zdania padały krótsze, głośniejsze, raz po raz odbiegające od przedmiotu. Tematy pączkowały nowymi tematami, te znowu nowymi. I tak, kiedy Bojnarowicz wciąż jeszcze mówił o Eskimosach, Muszkat o nowych prądach w antropologii, Drozd o genezis hinduskiej, Czumski o jakimś wypadku kazirodztwa w Suwalszczyźnie, Młociński o medycynie wschodniej, Kuczymiński już o relatywizmie Konfucjusza, który jest przeciwieństwem dogmatyzmu wszelkich innych etyk, Tukałło grzmiał paradoksami na temat moralności zwierząt, Strąkowski dowodził, że między językiem Basków a litewskim są bardzo wyraźne podobieństwa.
Wreszcie wszyscy mówili jednocześnie, usiłując się wzajemnie przekrzyczeć. Ktoś obserwujący ich z boku, nie umiałby pojąć jakim cudem wszyscy jednak, pomimo tego chaosu wieży Babel, słyszą się wzajemnie i rozumieją.
Rozmowa stopniowo zamieniała się w jakieś szczekanie. Pochyleni nad stołem, wymachując rękami wyrzucali z siebie potoki słów, wodospady słów, kaskady słów. Po kwadransie Muszkat już mówił o wojnie boerskiej. Strąkowski o swoim dzieciństwie, Bojnarowicz o Eskimosach grenlandzkich, Tukałło o astrologii, Kuczymiński o firmie wydawniczej „Powalewski i Synowie“, Młociński o Stasi Tumirównie z Teatru Nowości, Czumski o polowaniu na dziki, Irwing o wierszach Strąkowskiego, Drozd o knedlach ze śliwkami, Chochla o sobie, Załucki o tym, jak nie należy tańczyć oberka.
Chcąc pokazać jakąś figurę wstał i wówczas większość towarzystwa oprzytomniała.
— Chodźmy do innego Żyda! — zawołał Tukałło.
Wśród rumoru odsuwanych krzeseł zaczęli wychodzić. Przy stole najdłużej zostali zacietrzewieni Drozd, który tłumaczył Muszkatowi, że muzyka jest bliższa matematyce niż nawet poezji i Muszkat, który przekonywał Drozda, że antysemityzm nie ma żadnych podstaw biologicznych.
Noc była jasna i mroźna. Świecił księżyc i śnieg skrzypiał pod nogami. Świeże, ostre powietrze otrzeźwiło znacznie wszystkich. Niektórzy zaczęli się żegnać, niektórzy sprzeczać się przy wyborze następnej knajpy.