Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzy serca.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wybacz, w danym wypadku nie chodzi o to co ty sądzisz, lecz co oni sądzą. A oni sądzą, że jestem u ciebie pod pantoflem! Tak, pod pantoflem. Jak zwykły fajdan.
— Już kiedyś cię prosiłam, byś nie używał tego wulgarnego słowa — odpowiedziała spokojnie. — Razi mnie ono również i w ustach pana Tukałły, ale jemu wiele można wybaczyć.
— Tylko mnie nie. Każdemu, tylko nie mnie.
— Nie każdemu. Podobne wyrażenia leżą w jego stylu. Ty zaś masz i chciałbyś mieć styl zupełnie inny. Co zaś dotyczy kpin, których tak się obawiasz z ich strony, bądź przekonany, że gdybyś naprawdę i szczerze wołał zostać w domu, nikt nie kpiłby z tego.
— Ale, co by ci szkodziło, gdybym poszedł z nimi na te pół godziny! — wybuchnął, podnosząc głos.
Chciała odwrócić się i wyjść z pokoju. Jego gburowaty ton i nasilenie głosu odczuła jak obelgę. Zapanowała jednak nad sobą:
— Bądź tak dobry — odezwała się prosząco — i nie unoś się. Wiesz dobrze, że nie trwało by to pół godziny, lecz znowu całą noc.
— Więc cóż z tego! — żachnął się. — Chociażby całą noc!? Każdemu z nich wolno rozporządzać sobą, a ja mam być więźniem, czy co u licha?!
— Każdy z nich ma dość woli, by nie pić co dzień. Przecież Chochla maluje, Kuczymiński pisze, Polaski wydał teraz powieść, Strąkowski tom wierszy, Drozd wystawił komedię muzyczną. Wszyscy oni pracują, a zabawie poświęcają tylko czas wolny od pracy.
— Ach, wypominasz mi to, że dotychczas nie udało mi się znaleźć nic stosownego.
— Nie szukałeś wcale — poprawiła go. — Ale nie o to mi chodzi. Chodzi o to, że dla każdego z nich te pijatyki nie są treścią życia, lecz jakimś dodatkiem, zależnym, powtarzam od ich woli.
— Więc mylisz się! Nigdy nie byłaś na tych „pijatykach“ i zdaje ci się, że to zalewanie się alkoholem. To nie żaden dodatek, lecz potrzebny, wręcz nizbędny składnik życia. Piją, praw-