kowatą czuprynę ruchem zniecierpliwienia. Wreszcie zatrzymał się przed Anną i oświadczył apodyktycznie:
— Pani przypomina mi Anielę Bożymową. Ten typ. Nie znajduje pani?
— Nie wiem — odpowiedziała Anna.
— Więc ja pani mówię.
Zadzierzyście podrapał się po ciemieniu, podniósł głowę, przymrużył oczy i schował ręce do kieszeni, wypinając przed siebie lekko zarysowujący się brzuszek. Wyglądał tak, jakby gdzieś w przestrzeni dojrzał coś, co przykuło jego uwagę.
— Kto to może być? — łamała sobie głowę Anna.
— Pani mieszka na wsi — orzekł nagle jegomość — i to stanowi o różnicy, jaka zachodzi między panią i Anielą.
— Nie mogę osądzić, gdyż nie znam tej pani.
— Co?... — zdziwił się — to jest bohaterka mojej ostatniej powieści. Nie czytała pani?
— Wie pan — postanowiła wymanewrować Anna — tyle się czyta... To jaki tytuł?
— „Bękarty“.
— Tego jeszcze nie czytałam.
Spojrzał na nią i uśmiechnął się pobłażliwie.
— Na prowincję nowości później dochodzą — tłumaczyła się.
— Naturalnie, naturalnie — powiedział tonem obojętności i poniekąd politowania — a „Żagiew“ pani czytała?... Może „Krzywdzone“?...
— Aha — zawołała uradowana — oczywiście czytałam!
— No, widzi pani... Hm... To dobrze.
Teraz już wiedziała, z kim ma do czynienia. Autorem „Krzywdzonych“, nudnej i hałaśliwej powieści był Bernard Szawłowski. Znała kilka jego rzeczy i pamię-
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/56
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
54