szykan ze strony panny Stopińskiej, zwolniłaby się natychmiast.
Dowiedziała się jednak o wszystkiem dopiero po powrocie do domu. Na widok Lituni wyrwał się jej z gardła krzyk przerażenia: oczy były czerwone, obrzękłe, całkowicie zapuchnięte, a z wzdętych fałd powiek sączyła się ropa. Najpierw przestraszyła się, że panna Zofja przez pomyłkę przemywała oczęta Lituni czemś innem, lecz już w pięć minut później przyszedł Władek. Nawet dziecka nie badał.
— Ubierz ją Anko prędzej — powiedział — trzeba jechać do kliniki.
— Jezus, Marja, Jezus, Marja, — nieprzytomnie powtarzała Anna, gorączkowo ubierając Litunię — co to jest, co to jest...
W klinice wystarczyło specjaliście jedno spojrzenie. Pomimo to, zrobił preparat i zbadał pod mikroskopem. Rzecz nie ulegała wątpliwości:
— Gonorrea — powiedział krótko.
Władek zaczął mówić szybko i głośno. Zapewniał, że to jest początkowe stadjum, że o utracie wzroku nie może być mowy, że wszystko przemawia za łatwością uratowania wzroku...
Anna wpatrywała się weń rozszerzonemi źrenicami. Słyszała głuchy dźwięk jego głosu i widziała, że jest śmiertelnie blady.
To było jej ostatnie wrażenie. Sama nie wiedziała, kiedy zemdlała.
Z chwilą odzyskania przytomności nie wróciła odrazu świadomość. Leżała na sztywnej ceratowej kanapce. W powietrzu pachniało jakiemiś medykamentami. Nagle poznała pochyloną nad sobą twarz lekarza w białym kitlu i przypomniała wszystko: Litunia ma gonorealne zapalenie spojówek. Anna wiedziała dobrze, co
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/315
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
313