Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/314

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jakiegoś dzielnego, zwyczajnego chłopca, za zwyczajnego, broń Boże nie za żadną znakomitość, czy wybitną jednostkę. Już Anna będzie umiała wybrać jej męża. Pracowity, energiczny, zdrowy, wesoły, może być nawet trochę arbitralny i szorstki. To nic nie szkodzi, nawet odrobinę despotyczny, ale mężczyzna, taki co wie, czego chce i taki, któryby żył dla domu, dla żony i dzieci, nie dla czegoś tam ogólnego, społecznego, czy metafizycznego...
Pod wpływem wzroku matki dziecko poruszyło się i odrazu rozbudzone usiadło uśmiechnięte, wyciągając różowe rączki, lecz zaraz je cofnęło i zaczęło piąstkami przecierać oczy.
— Tak szczypie — powiedziało.
Powieki były zlekka obrzękłe, a białka zaczerwienione. Mogło to być skutkiem wiatru, podczas wczorajszego spaceru, lub, co gorsza, zapaleniem spojówek. Anna naprędce przemyła jej oczy bornym kwasem i postanowiła, że po powrocie z biura, jeżeli zaczerwienienie nie ustąpi, zawiezie Litunię do lekarza. Właśnie nadeszła panna Zosia i Anna wydała jej polecenie przemywania dziecku oczu co dwie godziny. Ponieważ zaś i sama panna Zosia wyglądała fatalnie, mizerna i jakaś zgnębiona, Anna kazała jej zmierzyć temperaturę, lecz dziewczyna oświadczyła, że nic jej nie jest.
Idąc do biura Anna jednak niepokoiła się. Nie daj Boże, panna Zofja może mieć grypę i zarazić Litunię. Och, ileż Anna dałaby za to, by nie powierzać swego skarbu nikomu. Gdyby mogła, nigdyby nie trzymała żadnej bony, starałaby się ani na chwilę nie zostawiać dziecka na czyjejkolwiek opiece.
Na wszelki wypadek zatelefonowała z biura do Władka z prośbą, by jako lekarz zechciał wstąpić o siódmej. Gdybyż mogła wówczas wyobrazić sobie, jak bardzo było to konieczne! Pomimo nawału pracy i nowych

312